Przybysze na gapę z dalekiej północy
Lokalizacja
Spotykamy je podczas wędrówek wśród pól, lasów, jadąc samochodem, widzimy je leżące na skraju dróg. Szare, czarne, czerwone, małe i całkiem duże - głazy narzutowe, zwane inaczej eratykami.
Dziś będziemy chcieli przybliżyć Wam sylwetkę przybyszów na gapę z dalekiej północy.
Miejsca opisanych w tekście miejsc występowania głazów narzutowych.
Pierwsze próby wytłumaczenia pochodzenia głazów były typowe. Jeśli czegoś nie rozumiemy, najlepiej zwalić winę na siły tajemne i moce nieczyste. Stąd do dziś wiele legend i podań ludowych czy też nazw kamieni związanych z czartem, diabłem itd.
Czas oświecenia, rozwój nauk, w tym przyrodniczych, próbował znaleźć odpowiedzi na nurtujące ludzi od wieków pytania.
Obserwowano działanie erozyjne wód, akumulację materiału skalnego i powstawanie otoczaków, tak podobnych do głazów narzutowych. Odpowiedź, wydawało się, była blisko, nie zgadzał się tylko materiał skalny, tak odmienny od tego rodzimego.
Jako że nauka opierała się jeszcze w dużej mierze na narracji biblijnej, do wyjaśnienia zagadki głazów narzutowych wykorzystano motyw potopu.
Sir Charles Lyell, angielski geolog, który położył podwaliny pod nowoczesną geologię, twierdził, iż w pliocenie obszar dzisiejszej Europy został zalany przez morze. Na wystających z niego jak wyspy górach Skandynawii tworzyły się lodowce. Odrywające się od nich fragmenty zawierały materiał skalny, który dryfując na południe wraz z kawałkami topniejącego lodu opadał na tereny, gdzie dziś możemy je spotkać. Stąd nazwa „teoria dryftu”.
Niemiecko-polski geolog Georg Gottlieb Pusch (Jerzy Bogumił Pusch) dostrzegł i opisał pewne prawidłowości wskazujące na skandynawskie pochodzenie głazów narzutowych. W swej książce „Krótki rys geognostyczny Polski i Karpat Północnych”, wydanej w Warszawie w 1830 r., napisał (pisownia oryginalna):
„Nadto są przekonujące dowody, że bałwany pierwotnych skał, nie z południa, ale owszem z północy do nas przybyły, albowiem:
1. Tak ich wielkość, jak mnogość, tym bardziej zmniejsza się, im dalej od morza bałtyckiego na południe oddalamy się, coby wszakże odwrotnie było, gdyby one z Karpat pochodziły.
2. Ich granica południowa idzie mniej więcej od Częstochowy na Przedbórz, przy stopie północnej gór środkowych Sandomierskich (Góry Świętokrzyskie) , i tuż przy Kamionnie, wraz z nią na dół przez Wisłę na Lublin, Lubartów, przez południową Litwę, i tak dalej ciągnie się przez środkową Rossyą.
3. Niezgadzają się wcale te gatunki skał z Karpackiemi i Sudetowemi, a przeciwnie zupełnie sa podobne do gatunków skał Szwecyi, Finlandyi i północnej Rossyi.”
Tajemnicę eratyków rozwikłał dopiero w latach 40. XIX wieku geolog szwajcarski Louis Agassiz.
Udowodnił, że wszystkiemu winny był lądolód, który w czwartorzędzie wielokrotnie wkraczał na tereny Polski. Ogromne masy lodu, grubości nieraz kilku kilometrów, transportowały skały z dalekiej północy, po drodze wygładzając je i rozdrabniając. Wypływające z topniejącego lodowca wody akumulowały drobny materiał skalny. Pozostałością po zlodowaceniu są nie tylko głazy narzutowe, ale także żwiry, piaski, gliny i charakterystyczna tzw. glacjalna rzeźba terenu z widocznymi do dziś m.in. morenami, sandrami, głębokimi jeziorami polodowcowymi.
Wiedza, której uzyskanie trwało setki lat, dziś dostępna jest uczniowi szkoły podstawowej.
Na terenie powiatu radomszczańskiego głazy narzutowe są nieodłącznym elementem krajobrazu. Możemy je spotkać właściwie wszędzie. Jednak są miejsca, gdzie ich ilość i wielkość zwraca szczególną uwagę. W okolicach wspomnianego przez Jerzego Bogumiła Puscha Przedborza, w miejscowości Wojciechów znajduje się pojedynczy eratyk, tzw. jedynak, będący pomnikiem przyrody. Z kolei w śródleśnej osadzie Wierzchlas spotkamy skupisko kamieni, liczące dziesiątki sztuk. Rozrzucone po okolicy leżą w lesie, na polach.
Kolejne duże nagromadzenie głazów narzutowych znajduje się gminie Masłowice, w miejscowościach Kalinki i Ochotnik. Eratyki znajdziemy w okolicach Dobryszyc, w gminie Ładzice w Adamowie, Karolinowie i Stobiecku Szlacheckim i wielu innych regionach naszego powiatu.
Zapraszamy Was dzisiaj do odwiedzenia pięknie położonej wśród lasów miejscowości Wierzchlas.
Wyjeżdżając z Przedborza drogą krajową 42 w kierunku Końskich, po przejechaniu około 6 km skręcamy w prawo przy kierunkowskazie informującym o tym, iż do naszego celu został 1 km. Wierzchlas to w sumie kilka gospodarstw. Jeśli jesteśmy samochodem, możemy go zostawić w okolicy leśniczówki.
Poszukiwanie głazów rozpoczynamy w lesie obok wspomnianej leśniczówki. Znajdziemy ich tam dziesiątki, takich długości kilkudziesięciu centymetrów, jak i potężne głazy.
Okolica jest bardzo malownicza, warto więc przejść się wśród pól w kierunku wsi, po drodze również spotkamy wiele eratyków.
Przyglądając się kamieniom widzimy, że skały z których są zbudowane nie występują w okolicy. Najczęściej jest to granit i gnejs, czasem spotkamy amfibolit czy porfir. Są to skały twarde, odporne na wietrzenie, dlatego przetrwały do naszych czasów.
Ich kształt i właściwości fizyczne sprawiły, że były od tysięcy lat wykorzystywane przez ludzi. Najpierw jako element kultu czy oznaczenie miejsca pochówku, później jako budulec. Stawiano z nich zamki, domy, mury, wykładano drogi, służyły za nagrobki czy też obeliski.
Dziś powinny pozostać jako pomniki przyrody, świadectwo wydarzeń, które rozgrywały się na naszych ziemiach od ponad miliona do prawie 100 tys. lat temu.
Głazy narzutowe są ozdobą naszego krajobrazu, wprowadzają element pewnej tajemniczości. Wokół nich narosło wiele podań, legend.
Zostawmy je w spokoju, a przetrwają kolejne tysiąclecia.
opracował: Marcin Borowiecki
- Pobierz artykuł w formie pliku Pdf
- Drukuj treść tego artykułu
- Powrót do poprzedniej strony
- Kontakt na stronie Kontakt